Arka Noego Biblia pełna jest tajemniczych akcesoriów posiadających boskie namaszczenie. Są dotknięte przez Boga lub naznaczonych przez niego ludzi i dlatego stanowią cenny element dla judaizmu oraz chrześcijaństwa. Niestety dwa najważniejsza artefakty, czyli Arka Przymierza z tablicami z dziesięcioma przykazaniami oraz Arka Noego, uznaje się za zaginione. Plusem jest jedynie fakt, że w przypadku Arki Noego istnieją podejrzenia, gdzie może się znajdować. Legendarna Arka Noego Praktycznie każdy, nawet jeśli nie jest wyznawcą judaizmu lub chrześcijaństwa, zna historię Noego. Jahwe rozgniewany na rodzaj ludzki oraz upadek jego obyczajów i piętrzące sie grzechy postanowił zgładzić ludzkość przy pomocy potopu. Deszcz miał padać nieprzerwanie, aż zaleje całą ziemię, wszystkie lądy i pogrąży w niebycie ludzi. Jednak zanim rozpoczęły się opady gniew Boga nieco zelżał i postanowił uratować Noego oraz jego rodzinę. W sumie miało to być osiem osób. Aby przetrwać Noe miał zbudować arkę, na której poza nim oraz jego rodziną miały się znaleźć także pary zwierząt każdego gatunku, zarówno wielkie, jak i najmniejsze. Na arce miały doczekać momentu, kiedy Ziemia zostanie oczyszczona i będzie można na nowo ją zasiedlić. Zgodnie ze wskazówkami Boga, Noe wybudował ogromną arkę – statek, z drzewa żywicznego wzmocnionego smołą i posiadającą, aż trzy kondygnację. W przeliczeniu na współczesne miary arka mogła mieć 133,5x22x13 metry. Najlepszy znany opis Arki Noego znajduje się w biblijnej Księdze Rodzaju. Gdy zaczął się potop arka została uniesiona na wodach, które były tak wysokie (według Biblii), że zakrywały szczyty najwyższych gór i unosiła się na wodzie przez 150 dni, zanim osiadła na górach Ararat. Już tutaj warto pamiętać, że pod tą nazwą nie kryje się pojedynczy szczyt, lecz pasmo górskie. Góry Ararat- miejscem dla Arki Obecnie Ararat to część Turcji, niedaleko granicy kraju z Armenią oraz z Iranem. Jest masywem wulkanicznym znajdującym się w środku Wyżyny Armeńskiej, w pobliżu takich jezior jak Sewan i Wan. W jego skład wchodzą dwa główne szczyty, czyli Mały Ararat oraz Wielki Ararat. Góra Ararat Ich szczyty nie są suche i bezpieczne, lecz groźne, śliskie i białe, ponieważ znajduje się na nich lodowiec. Właśnie to miejsce badacze Biblii oraz archeolodzy traktują jak miejsce pobytu szczątków legendarnej Arki Noego. Wzmianki o Arce Noego Księga Rodzaju wskazuje dokładnie, w jakim miejscu świata osiadła arka, choć nie mówi o jej dokładnej lokalizacji. Gdyby tylko w biblijnej księdze sugerowano miejsce jej położenia naukowcy mogliby nie zainteresować się tym szczególnie, jednak nie tylko Stary Testament wspomina położenie. W starożytnym „Eposie o Gilgameszu” pochodzącym z Mezopotamii mowa jest zarówno o potopie, jak i o arce. Pomiędzy licznymi wersetami o bohaterze eposu znajduje się mowa o ogromnym statku, na którym Noe przetrwał potop i który wylądował na górze znanej mieszkańcom Mezopotamii jako Nasar. Arka Noego Obecnie jest to właśnie Ararat. Rzymianie także zdawali sobie sprawę z lokalizacji Arki i nie było to dla nich tajemnicą. Józef Flawiusz, żydowski historyk, zapisał, że okoliczna ludność wiedziała, gdzie znajduje się arka, a nawet pokazywała jej pozostałości. Ponoć jej fragmenty były zabierane przez odwiedzających jako amulety na szczęście. Poszukiwania Arki Noego Liczne źródła starożytne mówiły o arce Noego osiadłej na Araracie, jednak z czasem stało się to lokalną historią. Zainteresowanie poszukiwaniami arki wzrosło w pierwszej połowie XX wieku, kiedy to trzęsienie ziemi odsłoniło na górze kształt łodzi. Wydawała się zachęcać do spenetrowania jej, lecz nie udało się to od razu, zwłaszcza, że początkowo poważni archeolodzy nie zamierzali brać pod uwagę możliwości, że to biblijny artefakt. Uważano nawet, że to jedynie przypadkowy kształt niewarty badania. Odsłonięte elementy zaczęły pokrywać się błotem i osadami, aż do ponownego trzęsienia ziemi, które zdeformowało kształt przypominający łódź. To wydarzenie kilka lat później zainspirowało naukowca Ronalda Wyatta do rozpoczęcia poważnych badań archeologicznych mających potwierdzić, że na Araracie znajduje się Arka Noego. Badania trwały 15 lat, jednak nie zostały zakończone definitywnym potwierdzeniem, że mamy do czynienia z Arką. Co prawda, władze tureckie uznały znalezisko za autentyczne, lecz środowisko naukowe jest bardziej sceptyczne. Nie da się jednak ukryć, że Wyatt dokonał wielu istotnych odkryć. Przede wszystkim zlokalizował obiekt, którego kształt przypomina łódź, a wymiary są bardzo zbliżone do wymiarów biblijnych. Po wydobyciu fragmentu obiektu okazało się, że jest to skamieniałe drewno noszące ślad obróbki przez ludzi, gwoździe oraz metalowe elementy. Zgadza się również lokalizacja znana z Księgi Rodzaju, lecz pytanie: czy to na pewno Arka Noego, wciąż nie może doczekać się stanowczej, twierdzącej odpowiedzi. Obecne zdjęcia wykonane przy pomocy nowoczesnych technik i dronów pokazują kształt łodzi ze zwężającym się dziobem, a chińscy naukowcy wciąż prowadzą badania, datując drewno i próbując potwierdzić kształt znaleziska. Póki co, lodowiec nadal nie daje ostatecznej odpowiedzi na to, czy Arka Noego skrywa się pod lodem i śniegiem, czy są to drewniane pozostałości innego obiektu. WSPARCIE NIEZALEŻNYCH PORTALI Komentarze
Gdy wody opadły i ziemia już wyschła Noe wyszedł z Arki. Było to w roku 601jego życia, 27 dnia drugiego miesiąca : tak więc pobyt Noego w Arce trwał 1 rok i dziesięć dni. Warto jeszcze dodać ważny dla nas szczegół, że Arka osiadła siedemnastego dnia miesiąca siódmego na górach Ararat.
Opis Pan Tomasz i Paweł Daniec odnajdują Diariusz z peregrynacji do Ziemi Świętej i Armenii Alojzego Poletyłły, w którym autor opisuje swoje wrażenia z wejścia na szczyt góry Ararat, gdzie po Potopie osiadła Arka Noego. Paweł jedzie do Turcji, do miasteczka Igdir u podnóża Araratu. W okolicach wsi Ahora niespodziewanie spotyka Zosię i Jacka, którzy przyjechali tu wbrew zakazowi ich wujka - Pana Samochodzika, zamiast - jak obiecali - udać się do Francji. Cała trójka dostaje się do niewoli oddziału zbrojnego Partii Pracujących Kurdystanu i podejmuje próby wydostania się na wolność. Pan Samochodzik usiłuje przedostać się do Pawła, lecz sam przypłaca to niewolą... Szczegóły Tytuł Pan Samochodzik i Arka Noego 20 Inne propozycje autorów - Olszakowski Tomasz Podobne z kategorii - Książki Darmowa dostawa od 199 zł Rabaty do 45% non stop Ponad 200 tys. produktów Bezpieczne zakupy Informujemy, iż do celów statystycznych, analitycznych, personalizacji reklam i przedstawianych ofert oraz celów związanych z bezpieczeństwem naszego sklepu, aby zapewnić przyjemne wrażenia podczas przeglądania naszego serwis korzystamy z plików cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień przeglądarki lub zastosowania funkcjonalności rezygnacji opisanych w Polityce Prywatności oznacza, że pliki cookies będą zapisywane na urządzeniu, z którego korzystasz. Więcej informacji znajdziesz tutaj: Polityka prywatności. RozumiemHasło krzyżówkowe „miejsce, na którym zatrzymała się Arka Noego” w słowniku krzyżówkowym. W naszym internetowym leksykonie szaradzisty dla wyrażenia miejsce, na którym zatrzymała się Arka Noego znajduje się tylko 1 definicja do krzyżówek. Definicje te zostały podzielone na 1 grupę znaczeniową. Jeżeli znasz inne definicje
Rozwiązaniem tej krzyżówki jest 6 długie litery i zaczyna się od litery A Poniżej znajdziesz poprawną odpowiedź na krzyżówkę tam spoczęła arka Noego,, jeśli potrzebujesz dodatkowej pomocy w zakończeniu krzyżówki, kontynuuj nawigację i wypróbuj naszą funkcję wyszukiwania. Hasło do krzyżówki "Tam spoczęła arka noego," Wtorek, 2 Czerwca 2020 ARARAT Wyszukaj krzyżówkę znasz odpowiedź? podobne krzyżówki Ararat Kres arki noego Ararat Święta góra ormian Tytuł piosenki z repertuaru jacka kaczmarskiego Masyw w turcji z dwoma wygasłymi wulkanami, Ormiańska superbrandy, inne krzyżówka Tam spoczęła arka noego, Imie wnuka noego Jeden z synów noego Syn noego Kres arki noego Wesman, kapitan "arki noego", bitwa pod białą górą Postać biblijna, syn noego Trzeci syn noego Statek noego, Prawnuk noego, Syn noego, praojciec semitów, Syn noego, praojciec ludów północy, Syn noego, praojciec ludzi ciemnoskórych, Okręt noego, 17f arka noego Drugi syn noego Statek noego, Prawnuk noego, Syn noego, praojciec semitów, Syn noego, praojciec ludów północy, trendująca krzyżówki E3 bezścienna budowla 6g podaj azor Niewielkie nietoperze o bardzo dużych uszach H16 przerwa w zajęciach Płaci komorne Jeśli w spektaklu teatralnym, to antrakt K1 dodatek doliczony do ceny Zabawka umożliwiająca oglądanie barwnych wzorów odbitych w lusterkach Jezioro na pojezierzu bytowskim, w okolicach miastka Nakłanianie do zrobienia czegoś O7 ramy w ścianach 9a robotnicy z firmy bata 1d stare niewymowne z nogawkami maksi D16 futrzana kryjówka I4 ekonomiczna katastrofaArka Noego Została odnaleziona chodzi o ten statek ten faktyczny biblijny a nie o tą kolorowankę ani o ten zespół żeby było wiadomo o czym mówimy nieopodal g Ararat – święta góra Ormian, leżąca po tureckiej stronie granicy, na terenie zamieszkałym przez Kurdów, którzy nie czują się turkami. Zawiłości politycznych i historycznych tu nie brakuje. Ale naszym zadaniem było wspiąć się na szczyt i podzielić się tym, co przeżyliśmy. Udało nam się! Czy opis będzie Was satysfakcjonował oceńcie sami. U podnóża góry Zdobycie Araratu – najwyższego szczytu Turcji – 5137m nie jest trudne technicznie. To stary, wygasły wulkan o łagodnie opadających stokach położony w południowo-wschodniej części kraju tuż przy granicy z Armenią i niedaleko Iranu. Jego szczyt pokryty śniegiem najczęściej, jak przystało na wyniosła górę, osłonięty jest chmurami. Tym, którzy zaczynają przygodę z wysokimi górami przypominam, że sama wysokość jest już wyzwaniem i trzeba dobrze się do wyprawy przygotować. Krótki poradnik o chorobie wysokościowej tutaj. Na Ararat praktycznie nie można wejść samodzielnie. Wystarczała jednak obecność lokalnego przewodnika. W lipcu 2021r nikt od nas nie wymagał żadnego pozwolenia, choć takie informacje odnaleźliśmy w większości starszych opisów. Góra leży w strefie zmilitaryzowanej i przez pewien okres wejście na nią było w ogóle niemożliwe. Wydaje się, że obecnie napięcia w tym niestabilnym regionie nieco się zmniejszyły. Ormianie nadal jednak nie mogą przekroczyć granicy z Turcją i wejść na szczyt pomimo tego, że z ich stoicy, Erewania, góra jest doskonale widoczna. Na mapach znajdziecie nazwę Ağrı Dağı czyli Ciężka Góra. Turcy nie używają nazwy Ararat nawet na pamiątkach dla turystów. Zgodnie z tradycją to właśnie na zboczach Araratu miła osiąść biblijna Arka Noego. Poszukiwacze przygód do dziś próbują odnaleźć jej szczątki opierając się na Księdze Rodzaju „I osiadła arka w siódmym miesiącu, siedemnastego dnia tego miesiąca, w górach Ararat.” My, podobnie jak większość turystów, próbowaliśmy doszukać się biblijnej Arki w układzie skał kilkanaście kilometrów od podnóży góry. Nietypowy układ zboczy, przypominający olbrzymie wrzeciono miał symbolizować obrysy potężnej łodzi. Czy faktycznie przypomina Arkę oceńcie sami. Ostatnie kępy trawy w drodze na szczyt Co nam się udało: – Lekkie treki na zejście oszczędziły nasze nogi przed otarciami – Zabezpieczyliśmy camelbagi przed chłodem – rurka z izolacji hydraulicznej i polarowy pokrowiec na worek zdały egzamin 🙂 -Wysokiej jakości bielizna z wełny merynosa uchroniła nas w nocy przed atakiem szczytowym przed chłodem i dała komfort w czasie wspinaczki Co nam się nie udało: -Spakowaliśmy się w torbę bez kółek i plecak, które były bardzo uciążliwe w czasie przesiadki na lotnisku w Stambule – Okazało się, że moja kurtka i softshel nie mają kapturów. Sytuacje ratowała cienka wiatrówka z kapturem, który najlepiej chroni przed zimnymi podmuchami. -Wysiadła mi czołówka co bardzo utrudniło podchodzenie w nocy Nasza miniaturowa drużyna Nasza wyprawa Planując wejście na górę, dość szybko zdecydowaliśmy, że skorzystamy z polskiego biura podróży. Nas wybór padł na z którego usług byliśmy bardzo zadowoleni. Z jego pomocą kupiliśmy bilety do dużej miejscowości Van. Z lotnika odebrał nas szef biura – Musa Saltik i zawiózł do hotelu w Doğubayazıt – mniejszej miejscowości u podnóża góry, która jest główną bazą wypadową. Podróż minęła bez większych przygód. Jedyna uciążliwością była konieczność odebrania bagażu w Istambule po przylocie z Warszawy i nadania go do Van pomimo tego, że bilety docelowe otrzymaliśmy już na Okęciu. Lotnisko Ataturk jest olbrzymie. Przemierzanie go z bagażami w ręce jest mocno uciążliwe a wózki bagażowe były do wynajęcia za Liry tureckie, których nie mieliśmy 🙁 Obóz dolny Pierwszego dnia rano wyruszyliśmy busem na wysokość 2100. Większość naszych bagaży trafiła na końskie grzbiety, a my z małymi plecakami pomaszerowaliśmy łagodnymi zboczami w kierunku I obozu. Pogoda dopisywała, okazji na rozglądanie się wokół nie brakowało. Dookoła rozciągały się równiny porośnięte wyschniętą o tej porze trawą. Dobrze widoczne miasto oddalało się z każdą godziną marszu. Na szlaku nie było żadnych oznaczeń. Obecność naszego przewodnika – Ibrahima wydawała się niezbędna. Do I obozu na wysokości 3200m dotarliśmy bez większego wysiłku wczesnym popołudniem. Czekały na nas wygodne namioty i posiłek. Przyzwyczajeni, że na tej wysokości są tylko skały, cieszyliśmy się ze skąpej ale zielonej trawy między kamieniami. Nasza miniaturowa grupa złożona z Kasi, Tarasa – stomatologa z Rosji, przewodnika i mnie miała sporo czasu na odpoczynek. Największą atrakcją obozu był prowizoryczny prysznic. Możliwość zmycia z siebie kurzu była na wagę złota 🙂 Karawana w drodze do II obozu W drugim dniu bardzo niespiesznie ruszyliśmy na wypad aklimatyzacyjny do II obozu. Droga prowadziła głównie między kamieniami, częściowo po piaszczysto-szutrowym szlaku. Tu turystów pojawiło się już zdecydowanie więcej. Między nimi miniaturowe karawany koni wnoszące na górę sprzęt i wyżywienie. Do widoku koni o drobnej posturze wspinających się z bagażami pod górę przyzwyczailiśmy się bardzo szybko. Schodzenie im z drogi było stałym elementem trekingu. Po drodze wspaniały widok na Mały Ararat 3896m. I oczywiście pamiątkowe zdjęcia na jego tle. Wejście do drugiego obozu było już męczące, głównie z powodu wysokości 4200m. Kilkudziesięciu minutowy postój, w czasie którego obejrzałem obóz i droga w dół. Wokół już tylko skały i osuwający się gruz pod butami. Powrót do obozu I i prysznic 🙂 Mały Ararat Trzeci dzień to wyprawa z powrotem do II obozu i spanie na wysokości 4200. Droga praktycznie ta sama, choć na szerokim zboczu nie brakowało wielu ścieżek wspinających się do góry. Po drodze spotkaliśmy małżeństwo 60+ w kaskach. Pan posługiwał się dwoma kulami pod łokciowymi. Byłem przekonany, że pomaga sobie nimi przy podchodzeniu jak kijami. Po chwili spostrzegłem, że ma wiotki niedowład całej prawej nogi. W skalistym terenie, po osuwającym się szutrowym szlaku ciągnął nogę pod górę. Wysiłek jaki wkładał w podejście, musiał być niewyobrażalnie większy od naszego. Sympatyczną atrakcją był bardzo towarzyski pies rasy haski, wspinający się z dużo większą łatwością niż większość z nas. Górny obóz w ogóle nie przypomniał dolnego. Dużo namiotów ciasno wciśniętych między skałami, wąskie, strome ścieżki, zamieszanie i niestety bałagan. Obozowa toaleta wręcz odstraszała. Na szczęście mieliśmy spędzić tam tylko kilka godzin. Dla zabicia czasu wybraliśmy się na godzinny wypad pod górę w celu lepszej aklimatyzacji. Głównym zajęciem było przepakowanie i ubranie się na atak szczytowy. Nocny chłód okazał się niezbyt dotkliwy. Ciepła bielizna i kilka godzin do północy spędzone w ubraniu w śpiworze zapewniły termiczny komfort. Szczyt Araratu i mgła Czwarty dzień zaczął się pobudką o Atak szczytowy zaczęliśmy po krótkim posiłku o Droga prowadziła jednostajnie pod górę. Kilka większych skał, na które trzeba się było wspiąć, nie były szczególnym wyzwaniem. Wolne, ale jednostajne tępo marszu pod górę było wyczerpujące. Okazało się, że pomimo stawiania nogi za nogą i tak wyprzedzamy grupy, które wyszły wcześniej, ale robiły dłuższe przerwy. Po trzech godzinach moja czołówka odmówiła posłuszeństwa. Szedłem tylko dzięki mrugającym światełkom moich towarzyszy. Prawie do otaczał nas mrok a później mgła. Kiedy zaczęło się rozjaśniać doszliśmy do granicy śniegu. Nasz przewodnik zdecydował, że idziemy dalej bez raków bo śnieg jest wystarczająco miękki. Nie przypadła mi do gustu ta decyzja, ale na wysokości 5000 m nie miałem ochoty na konwersację. Końcówkę góry pokonaliśmy po ubitym twardym śniegu. Przy silnym wietrze, który nam towarzyszył, wysiłek był naprawdę duży. Niestety nie mieliśmy szczęścia do pogody. Wszystko spowijała mgła, którą chłodne podmuchy osadzały w postaci szadzi na naszych ubraniach. Obiektyw aparatu po chwili też był zaszroniony. Sam szczyt to niewielki wzgórek, na którym z trudem mieści się kilka osób. Po kilkudziesięciu minutowej sesji zdjęciowej i wymianie gratulacji ruszyliśmy na dół. Najpierw po śnieżnej pokrywie później po kamienistym gruncie i tak aż do II obozu. Schodziłem wolno, czułem się bardziej zmęczony, niż to wynikało z pokonanego wysiłku. Przewodnik dał nam pełną swobodę w doborze tępa marszu. Taras poszedł szybciej, a kiedy widoczność się poprawiła, nasz przewodnik też nas opuścił. O godzinie byliśmy już w obozie. Krótka rozmowa, wymiana uwagi, czas na pakowanie i przekazanie bagaży tragarzom. Po dwóch godzinach wymarsz do I obozu. Nauczeni doświadczeniem, że to właśnie przy zejściu buty ocierają spuchnięte stopy najbardziej założyliśmy lekkie treki. Droga nie była trudna, ale pokonana trasa na dużej wysokości zwolniła moje ruchy. Wygodny namiot w I obozie, zieleń i piękne plenery to było to otoczenie, w którym chciałem cieszyć się ze zdobycia szczytu. Wszyscy byliśmy trochę podekscytowani i bardzo głodni. Tego dnia Ibrahim, który dbał o nasze posiłki, poszedł spać i zostawił nas na głodniaka do kolacji 🙂 Szron przeniesiony ze szczytu na plecakach Piąty dzień to już spokojny wymarsz w kierunku drogi, z której podjął nas bus. Z zazdrością spoglądaliśmy na szczyt, który w tym dniu był pięknie widoczny i zapewnił śmiałkom wspinającym się na niego wspaniałe widoki. Pocieszaliśmy się, że nie było najgorzej, a najważniejsze, że udało nam się wejść. Biura zwykle zostawiaj jeden dodatkowy dzień na atak szczytowy w przypadku załamania pogody. Jest to jednak nie tylko utrudnienie, ale i dodatkowy wydatek. Od kierowcy dostaliśmy na powitanie arbuza smakującego wyśmienicie po długim spacerze w upale. Do hotelu w Doğubayazıt pojechaliśmy na skróty przez orne pola Co musicie zabrać: -ciepłą odzież zarówno wierzchnią jak i bieliznę. Ostatnia noc w drugim obozie jest chłodna a na szycie zimno i wietrznie -ciepły śpiwór typu mumia -ciepłą kurtkę z kapturem, rękawiczki cienkie i grube, czapkę -raki (mogą być wypożyczone od organizatora) i dostosowane do nich twarde trekingowe buty. -krem z filtrem i dobre okulary przeciwsłoneczne Co się bardzo przydaje: -kije do trekingu -camel bagi – musicie dużo pić, żeby zmniejszyć obj. choroby wysokościowej -własne turystyczne materace -lekkie trekingowe buty na zmianę Nasza wycieczka obejmowała też inne atrakcje Pałac Ishak Pasa Pałac Ishak Pasa w Doğubayazıt to potężna budowla na wzgórzu oddalonym o kilka kilometrów od centrum. Do zwiedzania są masywne zabudowania, meczet, współczesna galeria i wnętrza pałacu. Poza meczetem wszystkie pokoje są całkowicie puste. Największą atrakcja jest sama architektura i piękne reliefy na ścianach. Nas zawiózł tam Ibrhim. Nie widziałem żadnego transportu publicznego. O ile z powrotem można zejść do miasteczka bez problemu pieszo, o tyle wyprawa pod górę może okazać się bardzo męcząca w upale. Arka w skałach Arka Noego to układ skał w charakterystycznym kształcie łodzi. Tak naprawdę trzeba dużo wyobraźni, żeby w ukształtowaniu terenu dopatrzyć się Arki. Wybrać się jednak warto, bo okolica jest piękna. Dojazd górską drogą kilkanaście kilometrów od Doğubayazıt Doğubayazıt to niewielkie miasto, którego główną atrakcją jest Ararat i Pałac Ishak Pasy. Warto poświęcić mu popołudnie. Centralny deptak Inegol sprzyja spacerowi i zakupom. Miłośnicy markowych rzeczy mogą zaopatrzyć się w chińskiego Rolexa i torebkę z Prady na targowisku przy jego południowo-zachodnim końcu. Posiłek można zjeść w jednej z wielu restauracji typu Kebab. Wegetarianie też znajdą coś dla siebie 🙂 Jedzenie nie jest drogie. Koszt posiłku to przedział między kilkanaście a kilkadziesiąt złoty od osoby za dwudaniowy obiad z napojami. Ciekawostka: do posiłku pije się tu delikatny jogurt Ayran, który bardzo polubiliśmy. Herbatę podaje się po jedzeniu. Kawę parzoną po turecku trudno znaleźć. Mają ją tylko lepsze cukiernie i kawiarnie. Jezioro rybne Wycieczka nad Jezioro Rybie to kolejna wycieczka zaoferowana przez biuro. Duże jezioro słynące z obfitości ryb i urokliwych pejzaży. Ryby były faktycznie fantastyczne przyrządzone. Infrastruktura wokół to jednak obraz nędzy i rozpaczy. Drewniane budki, podupadająca restauracja, posiłek pod namiotem. Dotrzeć tu można tylko samochodem. Gorące baseny Gorąca źródła w Diyadin to już była niespodzianka. Oczekiwaliśmy basenów w plenerze, kąpieliska. Zastaliśmy betonowe baraki pokryte blachą falistą. Warunki iście spartańskie, baseny cementowe, ale za to woda naprawdę gorąca 🙂 Próbując skorzystać, zaczęliśmy od tych najbardziej gorących – nie byłem w stanie wejść dalej niż do kolan. Skorzystaliśmy dopiero z trzeciego w kolejności, a i tak 10 minut w wodzie było nie lada wyzwaniem. Woda mętna z charakterystycznym zapachem siarki. Pomimo całej toporności tego przybytku odwiedzenie go było ciekawe. Na wrażenia rodem z Pamukale nie liczcie 🙂 Dowiózł nas tu też przewodnik. Samo znalezienie miejsca wydaje mi się trudne. Wycieczki po okolicy miały jeszcze jeden niepowtarzalny urok. Prowadziły mało uczęszczanymi drogami przez kurdyjskie wsie. To trochę przeniesienie do innego świata. Wszechobecna bieda, pracujące dzieci i wychudzone zwierzęta. Widok stert suszącego się zwierzęcego nawozu przed domem to tutaj norma. Następnego dnia pojechaliśmy do Van – zdecydowanie większej miejscowości z lotniskiem międzynarodowym tuż nad wybrzeżem olbrzymiego jeziora o tej samej nazwie. Koty z Van Centrum Kotów z Van to bardzo osobliwe miejsce. Zacznę od tego, że nie jestem miłośnikiem kotów, ale i tak uważam je za godne zwiedzenia. Śnieżno białe futrzaki, z różnokolorowymi tęczówkami, wylegujące się na przygotowanych dla nich półkach to miły widok. Każdy wybieg miał basen, bo jak się okazały rasa kotów Van lubi pływać. Polecamy. Ruiny zamku Van stara twierdza, udostępniona dla zwiedzających wygląda najlepiej z dołu. Żeby wspiąć się na szczyt zabudowań, trzeba poświęcić około 20 min. Widok na miasto i jezioro. Atrakcja głównie dla miłośników ładnych widoków i historii, choć nie można jej odmówić wrażenia, jakie robi swoimi rozmiarami. Ruiny byłby świetnym obiektem do filmowania z drona. Mój jednak odmówił współpracy, podając komunikat „strefa wymagająca autoryzacji” 🙁 Kościołek Św. Krzyża na wyspie Wyspa Akdamar to największa z naszych atrakcji po Araracie. Maluteńka wysepka ze starym ormiańskim kościółkiem Św. Krzyża z X wieku udostępnionym jako muzeum. Na jego ścianach znajdują się piękne reliefy ze scenami z Biblii. Wysepka ma malutką kawiarnię i piękną kamienistą plażę, która zachęca do kąpieli. Można tu dotrzeć za pokładzie łodzi dostosowanych do przewożenia turystów, które odpływają po zapełnieniu się zwiedzającymi. Przystań znajduje się tuż przy drodze D300. Łódź to wydatek rzędu 30 Lir, wejście na wyspę 15Lir. Ruiny Cavustepe – kilka kilometrów od jeziora Van znajdują się ruiny zamku. Tym razem zobaczyliśmy tylko szczątki fundamentów wystające ze wzgórza. Zdecydowanie większą atrakcja jest kościół Bartolomeusza (Baskale Albaryak) Niestety znajduje się on 130 km od Van i mimo tego, że nasz program obejmował jego zwiedzanie, zrezygnowaliśmy z niego ze względu na odległość. Podsumowanie powinniście wybrać biuro podróży (my polecamy lub szukać przewodnika na miejscu najlepszy okres na zdobycie Araratu to lipiec -sierpień – początek września. Zadbajcie o wyposażenie i przygotowanie fizyczne do wspinaczki. Samo 5000m jest już wyzwaniem Biblia jednak nie mówi, że Arka Noego osiadła na górze Ararat. Starożytny święty tekst informuje nas, że Arka osiadła na górach Ararat, jest to określenie w liczbie mnogiej. Badanie hebrajskich manuskryptów księgi Rodzaju wskazuje, że użyte słowa mówią, iż Łódz Noego osiadła na górach Urartu, mogło to być gdzieś na
Biblia pełna jest tajemniczych akcesoriów posiadających boskie namaszczenie. Są dotknięte przez Boga lub naznaczonych przez niego ludzi i dlatego stanowią cenny element dla judaizmu oraz chrześcijaństwa. Niestety dwa najważniejsza artefakty, czyli Arka Przymierza z tablicami z dziesięcioma przykazaniami oraz Arka Noego, uznaje się za zaginione. Plusem jest jedynie fakt, że w przypadku Arki Noego istnieją podejrzenia, gdzie może się Arka NoegoPraktycznie każdy, nawet jeśli nie jest wyznawcą judaizmu lub chrześcijaństwa, zna historię Noego. Jahwe rozgniewany na rodzaj ludzki oraz upadek jego obyczajów i piętrzące się grzechy postanowił zgładzić ludzkość przy pomocy miał padać nieprzerwanie, aż zaleje całą ziemię, wszystkie lądy i pogrąży w niebycie zanim rozpoczęły się opady gniew Boga nieco zelżał i postanowił uratować Niego oraz jego sumie miało to być osiem przetrwać Noe miał zbudować arkę, na której poza nim oraz jego rodziną miały się znaleźć także pary zwierząt każdego gatunku, zarówno wielkie, jak i arce miały doczekać momentu, kiedy Ziemia zostanie oczyszczona i będzie można na nowo ją ze wskazówkami Boga, Noe wybudował ogromną arkę – statek, z drzewa żywicznego wzmocnionego smołą i posiadającą, aż trzy przeliczeniu na współczesne miary arka mogła mieć 133,5x22x13 znany opis Arki Noego znajduje się w biblijnej Księdze zaczął się potop arka została uniesiona na wodach, które były tak wysokie (według Biblii), że zakrywały szczyty najwyższych gór i unosiła się na wodzie przez 150 dni, zanim osiadła na górach tutaj warto pamiętać, że pod tą nazwą nie kryje się pojedynczy szczyt, lecz pasmo Ararat miejscem dla ArkiObecnie Ararat to część Turcji, niedaleko granicy kraju z Armenią oraz z masywem wulkanicznym znajdującym się w środku Wyżyny Armeńskiej, w pobliżu takich jezior jak Sewan i jego skład wchodzą dwa główne szczyty, czyli Mały Ararat oraz Wielki szczyty nie są suche i bezpieczne, lecz groźne, śliskie i białe, ponieważ znajduje się na nich to miejsce badacze Biblii oraz archeolodzy traktują jak miejsce pobytu szczątków legendarnej Arki o Arce NoegoKsięga Rodzaju wskazuje dokładnie, w jakim miejscu świata osiadła arka, choć nie mówi o jej dokładnej tylko w biblijnej księdze sugerowano miejsce jej położenia naukowcy mogliby nie zainteresować się tym szczególnie, jednak nie tylko Stary Testament wspomina starożytnym „Eposie o Gilgameszu” pochodzącym z Mezopotamii mowa jest zarówno o potopie, jak i o licznymi wersetami o bohaterze eposu znajduje się mowa o ogromnym statku, na którym Noe przetrwał potop i który wylądował na górze znanej mieszkańcom Mezopotamii jako jest to właśnie także zdawali sobie sprawę z lokalizacji Arki i nie było to dla nich Flawiusz, żydowski historyk, zapisał, że okoliczna ludność wiedziała, gdzie znajduje się arka, a nawet pokazywała jej jej fragmenty były zabierane przez odwiedzających jako amulety na Arki NoegoLiczne źródła starożytne mówiły o arce Noego osiadłej na Araracie, jednak z czasem stało się to lokalną poszukiwaniami arki wzrosło w pierwszej połowie XX wieku, kiedy to trzęsienie ziemi odsłoniło na górze kształt się zachęcać do spenetrowania jej, lecz nie udało się to od razu, zwłaszcza, że początkowo poważni archeolodzy nie zamierzali brać pod uwagę możliwości, że to biblijny nawet, że to jedynie przypadkowy kształt niewarty elementy zaczęły pokrywać się błotem i osadami, aż do ponownego trzęsienia ziemi, które zdeformowało kształt przypominający wydarzenie kilka lat później zainspirowało naukowca Ronalda Wyatta do rozpoczęcia poważnych badań archeologicznych mających potwierdzić, że na Araracie znajduje się Arka trwały 15 lat, jednak nie zostały zakończone definitywnym potwierdzeniem, że mamy do czynienia z prawda, władze tureckie uznały znalezisko za autentyczne, lecz środowisko naukowe jest bardziej da się jednak ukryć, że Wyatt dokonał wielu istotnych wszystkim zlokalizował obiekt, którego kształt przypomina łódź, a wymiary są bardzo zbliżone do wymiarów wydobyciu fragmentu obiektu okazało się, że jest to skamieniałe drewno noszące ślad obróbki przez ludzi, gwoździe oraz metalowe się również lokalizacja znana z Księgi Rodzaju, lecz pytanie: czy to na pewno Arka Noego, wciąż nie może doczekać się stanowczej, twierdzącej zdjęcia wykonane przy pomocy nowoczesnych technik i dronów pokazują kształt łodzi ze zwężającym się dziobem, a chińscy naukowcy wciąż prowadzą badania, datując drewno i próbując potwierdzić kształt co, lodowiec nadal nie daje ostatecznej odpowiedzi na to, czy Arka Noego skrywa się pod lodem i śniegiem, czy są to drewniane pozostałości innego obiektu. Źródło: YT, RelatedDpCs.