HOMER GLEN, IL — A GoFundMe has been created for the family of a Homer Glen woman, Jacquelyn Huff, who was the victim of a murder-suicide on Sunday in Homer Glen. Jacquelyn, 38, was shot and

Rekomendowane odpowiedzi Piszę do Was, ponieważ nie ma nikogo, do kogo mogłabym się zwrócić... Jestem dzieckiem przemocy, całe dzieciństwo rodzice bili mnie i katowali... Nie pytali czy zawiniłam... Obrywałam, gdy mieli zły dzień... Choć nie mieszkam już z rodzicami, w moim życiu nic się nie zmieniło... Od kilku lat leczę się z powodu zaburzeń lękowych... depresji... Nie mam chęci do życia, najchętniej nie wychodziłabym z łóżka... Mam ochotę schować się przed całym światem, przed ludźmi, którzy i tak potrafią tylko krzywdzić... Mam za sobą 3 nieudane próby samobójcze... okaleczanie... czasem nie potrafię się powstrzymać... Ból jest zbyt silny... Chodzę do psychiatry... biorę leki, które nie pomagają... Chodziłam na terapię, ale pół roku temu mój kontakt z psychologiem się urwał... Nie odbiera telefonu, nie odpisuje na sms-y, e-maile... Nie wiem co się dzieje... Przecież nic nie zrobiłam... Trafiłam do innego, ale usłyszałam że prowadzi tylko poradnictwo psychologiczne, a mnie potrzebna jest psychoterapia psychoanalityczna... Czekałam 2 miesiące na wizytę u kolejnej terapeutki pracującej w tym nurcie, która dziś na 2 spotkaniu powiedziała, że nie czuje się kompetentna by mnie leczyć... że powinnam trafić do kogoś, kto leczy napady lęku... jej koleżanki... I znów najbliższa wizyta za miesiąc... Nikt mnie nie chce... nie mam przyjaciół, nie mam terapeuty, nie mam nikogo... Przecież techniki redukcji lęku nie rozwiążą moich problemów... Znów mam ochotę zrobić sobie krzywdę... Nie chcę tak żyć, nie chcę w ogóle żyć... Czy już nikt mi nie pomoże ?! Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Piszę do Was, ponieważ nie ma nikogo, do kogo mogłabym się zwrócić... Jestem dzieckiem przemocy, całe dzieciństwo rodzice bili mnie i katowali... Nie pytali czy zawiniłam... Obrywałam, gdy mieli zły dzień... Choć nie mieszkam już z rodzicami, w moim życiu nic się nie zmieniło... Od kilku lat leczę się z powodu zaburzeń lękowych... depresji... Nie mam chęci do życia, najchętniej nie wychodziłabym z łóżka... Mam ochotę schować się przed całym światem, przed ludźmi, którzy i tak potrafią tylko krzywdzić... Mam za sobą 3 nieudane próby samobójcze... okaleczanie... czasem nie potrafię się powstrzymać... Ból jest zbyt silny... Chodzę do psychiatry... biorę leki, które nie pomagają... Chodziłam na terapię, ale pół roku temu mój kontakt z psychologiem się urwał... Nie odbiera telefonu, nie odpisuje na sms-y, e-maile... Nie wiem co się dzieje... Przecież nic nie zrobiłam... Trafiłam do innego, ale usłyszałam że prowadzi tylko poradnictwo psychologiczne, a mnie potrzebna jest psychoterapia psychoanalityczna... Czekałam 2 miesiące na wizytę u kolejnej terapeutki pracującej w tym nurcie, która dziś na 2 spotkaniu powiedziała, że nie czuje się kompetentna by mnie leczyć... że powinnam trafić do kogoś, kto leczy napady lęku... jej koleżanki... I znów najbliższa wizyta za miesiąc... Nikt mnie nie chce... nie mam przyjaciół, nie mam terapeuty, nie mam nikogo... Przecież techniki redukcji lęku nie rozwiążą moich problemów... Znów mam ochotę zrobić sobie krzywdę... Nie chcę tak żyć, nie chcę w ogóle żyć... Czy już nikt mi nie pomoże ?! Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Piszę do Was, ponieważ nie ma nikogo, do kogo mogłabym się zwrócić... Jestem dzieckiem przemocy, całe dzieciństwo rodzice bili mnie i katowali... Nie pytali czy zawiniłam... Obrywałam, gdy mieli zły dzień... Choć nie mieszkam już z rodzicami, w moim życiu nic się nie zmieniło... Od kilku lat leczę się z powodu zaburzeń lękowych... depresji... Nie mam chęci do życia, najchętniej nie wychodziłabym z łóżka... Mam ochotę schować się przed całym światem, przed ludźmi, którzy i tak potrafią tylko krzywdzić... Mam za sobą 3 nieudane próby samobójcze... okaleczanie... czasem nie potrafię się powstrzymać... Ból jest zbyt silny... Chodzę do psychiatry... biorę leki, które nie pomagają... Chodziłam na terapię, ale pół roku temu mój kontakt z psychologiem się urwał... Nie odbiera telefonu, nie odpisuje na sms-y, e-maile... Nie wiem co się dzieje... Przecież nic nie zrobiłam... Trafiłam do innego, ale usłyszałam że prowadzi tylko poradnictwo psychologiczne, a mnie potrzebna jest psychoterapia psychoanalityczna... Czekałam 2 miesiące na wizytę u kolejnej terapeutki pracującej w tym nurcie, która dziś na 2 spotkaniu powiedziała, że nie czuje się kompetentna by mnie leczyć... że powinnam trafić do kogoś, kto leczy napady lęku... jej koleżanki... I znów najbliższa wizyta za miesiąc... Nikt mnie nie chce... nie mam przyjaciół, nie mam terapeuty, nie mam nikogo... Przecież techniki redukcji lęku nie rozwiążą moich problemów... Znów mam ochotę zrobić sobie krzywdę... Nie chcę tak żyć, nie chcę w ogóle żyć... Czy już nikt mi nie pomoże ?! Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Przecież techniki redukcji lęku nie rozwiążą moich problemów...No w sumie jaki sposób ktoś mógłby Ci lepiej pomóc? Mieszkasz sama? Wytrzymaj ten miesiąc, a psychiatrze powiedz, że leki nie pomagają. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Przecież techniki redukcji lęku nie rozwiążą moich problemów...No w sumie jaki sposób ktoś mógłby Ci lepiej pomóc? Mieszkasz sama? Wytrzymaj ten miesiąc, a psychiatrze powiedz, że leki nie pomagają. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Przecież techniki redukcji lęku nie rozwiążą moich problemów...No w sumie jaki sposób ktoś mógłby Ci lepiej pomóc? Mieszkasz sama? Wytrzymaj ten miesiąc, a psychiatrze powiedz, że leki nie pomagają. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Psychiatra wie, że leki nie działają... niedawno wyszłam z kolejnego szpitala... Wszystkie te leki to eksperymenty... a nóż któryś zadziała... Co do pomocy - wiesz, nie chodzi o leczenie objawów lęku czy depresji, bo są one wtórne do tego co się dzieje i nimi zajmuje się psychiatra... Terapeutka miała zająć się leczeniem przyczyny, tymczasem wybiera drogę na skróty i kieruje mnie do kogoś, kto leczy objawy... I nie o miesiąc tutaj chodzi, a o to, że jest to kolejna osoba, która odmawia mi pomocy, choć tak naprawdę to ona powinna się mną zająć... Przecież nie po to czekałam 2 miesiące na wizytę, by na drugim spotkaniu usłyszeć, że sorry, ale ja Pani nie chcę... Mieszkam z babcią i wujem (bratem mojego ojca) który jest aspołeczny i jeszcze gorszy niż mój ojciec... Dopóki żył mój dziadek, to jeszcze mnie bronił, ale rok temu zmarł i od tamtej pory jest jeszcze gorzej... Może rzadziej mnie bije, ale znęca się nade mną psychicznie... Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Psychiatra wie, że leki nie działają... niedawno wyszłam z kolejnego szpitala... Wszystkie te leki to eksperymenty... a nóż któryś zadziała... Co do pomocy - wiesz, nie chodzi o leczenie objawów lęku czy depresji, bo są one wtórne do tego co się dzieje i nimi zajmuje się psychiatra... Terapeutka miała zająć się leczeniem przyczyny, tymczasem wybiera drogę na skróty i kieruje mnie do kogoś, kto leczy objawy... I nie o miesiąc tutaj chodzi, a o to, że jest to kolejna osoba, która odmawia mi pomocy, choć tak naprawdę to ona powinna się mną zająć... Przecież nie po to czekałam 2 miesiące na wizytę, by na drugim spotkaniu usłyszeć, że sorry, ale ja Pani nie chcę... Mieszkam z babcią i wujem (bratem mojego ojca) który jest aspołeczny i jeszcze gorszy niż mój ojciec... Dopóki żył mój dziadek, to jeszcze mnie bronił, ale rok temu zmarł i od tamtej pory jest jeszcze gorzej... Może rzadziej mnie bije, ale znęca się nade mną psychicznie... Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Psychiatra wie, że leki nie działają... niedawno wyszłam z kolejnego szpitala... Wszystkie te leki to eksperymenty... a nóż któryś zadziała... Co do pomocy - wiesz, nie chodzi o leczenie objawów lęku czy depresji, bo są one wtórne do tego co się dzieje i nimi zajmuje się psychiatra... Terapeutka miała zająć się leczeniem przyczyny, tymczasem wybiera drogę na skróty i kieruje mnie do kogoś, kto leczy objawy... I nie o miesiąc tutaj chodzi, a o to, że jest to kolejna osoba, która odmawia mi pomocy, choć tak naprawdę to ona powinna się mną zająć... Przecież nie po to czekałam 2 miesiące na wizytę, by na drugim spotkaniu usłyszeć, że sorry, ale ja Pani nie chcę... Mieszkam z babcią i wujem (bratem mojego ojca) który jest aspołeczny i jeszcze gorszy niż mój ojciec... Dopóki żył mój dziadek, to jeszcze mnie bronił, ale rok temu zmarł i od tamtej pory jest jeszcze gorzej... Może rzadziej mnie bije, ale znęca się nade mną psychicznie... Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Mieszkam z babcią i wujem (bratem mojego ojca) który jest aspołeczny i jeszcze gorszy niż mój ojciec... Dopóki żył mój dziadek, to jeszcze mnie bronił, ale rok temu zmarł i od tamtej pory jest jeszcze gorzej... Może rzadziej mnie bije, ale znęca się nade mną psychicznie...Merveg,to nie jest dobre i to Cię ciągnie w dół. Masz kogoś bliskiego spoza rodziny, masz jakąś możliwość aby zamieszkać sama? Pomijając fakt, że wujek stosuje przemoc a to jest przestępstwem.. Myślę ,że terapeutka wybiera drogę na skróty dlatego, że nie "chcesz" pozwolić sobie pomóc, jakkolwiek to zabrzmiało. Mówiąc obrazowo - trudno jest wyleczyć Twoje rany w środku bitwy, podczas gdy Ty chcesz walczyć do końca i wciąż z tych ran płynie krew. Możesz brać leki, które trochę stłumią ból, jak do tej pory. Możesz zrobić.. nie wiem co. Możesz też wycofać się na chwilę w bezpieczne miejsce - dlatego właśnie pytałem o możliwość zamieszkania samej, przynajmniej tymczasowo. Wiem, że to trudne. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Mieszkam z babcią i wujem (bratem mojego ojca) który jest aspołeczny i jeszcze gorszy niż mój ojciec... Dopóki żył mój dziadek, to jeszcze mnie bronił, ale rok temu zmarł i od tamtej pory jest jeszcze gorzej... Może rzadziej mnie bije, ale znęca się nade mną psychicznie...Merveg,to nie jest dobre i to Cię ciągnie w dół. Masz kogoś bliskiego spoza rodziny, masz jakąś możliwość aby zamieszkać sama? Pomijając fakt, że wujek stosuje przemoc a to jest przestępstwem.. Myślę ,że terapeutka wybiera drogę na skróty dlatego, że nie "chcesz" pozwolić sobie pomóc, jakkolwiek to zabrzmiało. Mówiąc obrazowo - trudno jest wyleczyć Twoje rany w środku bitwy, podczas gdy Ty chcesz walczyć do końca i wciąż z tych ran płynie krew. Możesz brać leki, które trochę stłumią ból, jak do tej pory. Możesz zrobić.. nie wiem co. Możesz też wycofać się na chwilę w bezpieczne miejsce - dlatego właśnie pytałem o możliwość zamieszkania samej, przynajmniej tymczasowo. Wiem, że to trudne. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Mieszkam z babcią i wujem (bratem mojego ojca) który jest aspołeczny i jeszcze gorszy niż mój ojciec... Dopóki żył mój dziadek, to jeszcze mnie bronił, ale rok temu zmarł i od tamtej pory jest jeszcze gorzej... Może rzadziej mnie bije, ale znęca się nade mną psychicznie...Merveg,to nie jest dobre i to Cię ciągnie w dół. Masz kogoś bliskiego spoza rodziny, masz jakąś możliwość aby zamieszkać sama? Pomijając fakt, że wujek stosuje przemoc a to jest przestępstwem.. Myślę ,że terapeutka wybiera drogę na skróty dlatego, że nie "chcesz" pozwolić sobie pomóc, jakkolwiek to zabrzmiało. Mówiąc obrazowo - trudno jest wyleczyć Twoje rany w środku bitwy, podczas gdy Ty chcesz walczyć do końca i wciąż z tych ran płynie krew. Możesz brać leki, które trochę stłumią ból, jak do tej pory. Możesz zrobić.. nie wiem co. Możesz też wycofać się na chwilę w bezpieczne miejsce - dlatego właśnie pytałem o możliwość zamieszkania samej, przynajmniej tymczasowo. Wiem, że to trudne. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Nikt mnie nie chce... nie mam przyjaciół, nie mam terapeuty, nie mam nikogo... Przecież techniki redukcji lęku nie rozwiążą moich problemów... Znów mam ochotę zrobić sobie krzywdę... Nie chcę tak żyć, nie chcę w ogóle żyć... Czy już nikt mi nie pomoże ?! Merveg Trzeba znaleźć siłę w Sobie. Zbuntuj się wreszcie. Czego całe życie to ty masz być ta pomiatana i zastanawiająca się gdzie się podziać, niech usłyszą wreszcie Twój Głos. Co o tym wszystkim myślisz co Ci robili, co masz do powiedzenia? Jakie żale, jaką złość? Wyrzuć to z siebie tutaj do nas. Masz prawo czuć się na nich wściekła, robili okropnie, trzeba ich za to potępić. A dopiero jak się powie prosto w twarz co się o nich uważa, to można przebaczać i układać z nimi życie, ale muszą wiedzieć co o tym myślisz. I żadnymi próbami samobójczymi tego nie pokarzesz, bo po złych ludziach takie rzeczy spływają, musisz się wkurzyć i z dumą i uniesioną głową powiedzieć że masz ich w nosie i dłużej tego znosić nie będziesz. Najlepiej obrazuje to ta piosenka: Kiedyś był do tego lepszy klip, no ale trudno. Zbieżność mojego imienia z jego autorką przypadkowa. Jak będziesz chciała to pisz do mnie, jestem do dyspozycji. Mnie też bito i jakoś się z tego pozbierałam, ale zanim do tego doszło byłam bardzo przybita (chodzi mi o nastrój) i na prawdę nie miałam siły na to żeby się pozbierać. Więc jeśli chcesz to Ci pomogę. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Nikt mnie nie chce... nie mam przyjaciół, nie mam terapeuty, nie mam nikogo... Przecież techniki redukcji lęku nie rozwiążą moich problemów... Znów mam ochotę zrobić sobie krzywdę... Nie chcę tak żyć, nie chcę w ogóle żyć... Czy już nikt mi nie pomoże ?! Merveg Trzeba znaleźć siłę w Sobie. Zbuntuj się wreszcie. Czego całe życie to ty masz być ta pomiatana i zastanawiająca się gdzie się podziać, niech usłyszą wreszcie Twój Głos. Co o tym wszystkim myślisz co Ci robili, co masz do powiedzenia? Jakie żale, jaką złość? Wyrzuć to z siebie tutaj do nas. Masz prawo czuć się na nich wściekła, robili okropnie, trzeba ich za to potępić. A dopiero jak się powie prosto w twarz co się o nich uważa, to można przebaczać i układać z nimi życie, ale muszą wiedzieć co o tym myślisz. I żadnymi próbami samobójczymi tego nie pokarzesz, bo po złych ludziach takie rzeczy spływają, musisz się wkurzyć i z dumą i uniesioną głową powiedzieć że masz ich w nosie i dłużej tego znosić nie będziesz. Najlepiej obrazuje to ta piosenka: Kiedyś był do tego lepszy klip, no ale trudno. Zbieżność mojego imienia z jego autorką przypadkowa. Jak będziesz chciała to pisz do mnie, jestem do dyspozycji. Mnie też bito i jakoś się z tego pozbierałam, ale zanim do tego doszło byłam bardzo przybita (chodzi mi o nastrój) i na prawdę nie miałam siły na to żeby się pozbierać. Więc jeśli chcesz to Ci pomogę. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Nikt mnie nie chce... nie mam przyjaciół, nie mam terapeuty, nie mam nikogo... Przecież techniki redukcji lęku nie rozwiążą moich problemów... Znów mam ochotę zrobić sobie krzywdę... Nie chcę tak żyć, nie chcę w ogóle żyć... Czy już nikt mi nie pomoże ?! Merveg Trzeba znaleźć siłę w Sobie. Zbuntuj się wreszcie. Czego całe życie to ty masz być ta pomiatana i zastanawiająca się gdzie się podziać, niech usłyszą wreszcie Twój Głos. Co o tym wszystkim myślisz co Ci robili, co masz do powiedzenia? Jakie żale, jaką złość? Wyrzuć to z siebie tutaj do nas. Masz prawo czuć się na nich wściekła, robili okropnie, trzeba ich za to potępić. A dopiero jak się powie prosto w twarz co się o nich uważa, to można przebaczać i układać z nimi życie, ale muszą wiedzieć co o tym myślisz. I żadnymi próbami samobójczymi tego nie pokarzesz, bo po złych ludziach takie rzeczy spływają, musisz się wkurzyć i z dumą i uniesioną głową powiedzieć że masz ich w nosie i dłużej tego znosić nie będziesz. Najlepiej obrazuje to ta piosenka: Kiedyś był do tego lepszy klip, no ale trudno. Zbieżność mojego imienia z jego autorką przypadkowa. Jak będziesz chciała to pisz do mnie, jestem do dyspozycji. Mnie też bito i jakoś się z tego pozbierałam, ale zanim do tego doszło byłam bardzo przybita (chodzi mi o nastrój) i na prawdę nie miałam siły na to żeby się pozbierać. Więc jeśli chcesz to Ci pomogę. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Mieszkam z babcią i wujem (bratem mojego ojca) który jest aspołeczny i jeszcze gorszy niż mój ojciec... Dopóki żył mój dziadek, to jeszcze mnie bronił, ale rok temu zmarł i od tamtej pory jest jeszcze gorzej... Może rzadziej mnie bije, ale znęca się nade mną psychicznie...Merveg,to nie jest dobre i to Cię ciągnie w dół. Masz kogoś bliskiego spoza rodziny, masz jakąś możliwość aby zamieszkać sama? Pomijając fakt, że wujek stosuje przemoc a to jest przestępstwem.. No właśnie rzecz w tym, że nie mam nikogo z poza rodziny, do kogo mogłabym się przeprowadzić... Mam 600 zł renty, co ledwie wystarcza na opłacenie studiów... a gdzie życie i opłata za wynajem czekogolwiek... Dlatego żyję w tym chorym układzie, ponieważ nie widzę innej drogi... Co do terapeutki... zawsze miałam problem by zaufać ludziom... Mój poprzedni terapeuta wiedział o tym i pokonaliśmy bariery... On wiedział jak do mnie dotrzeć... Ta Pani, nawet się nie starała... I o to mam żal... karlolinka piszesz o przemocy - raz się naprawdę zbuntowałam, wezwałam nawet policję... Efekt... przed komisarzami rodzina udawała "świętych" a ja płacząca i roztrzęsiona w oczach policjantów, wyszłam na niezrównoważoną emocjonalnie... Kazali mi pokazać rany... tylko że mój wuj jest ochroniarzem i wie, jak bić tak by nie było śladu... Poza tym przemoc psychiczna nie pozostawia fizycznych ran... Poza tym mówienie im prosto w oczy nie pomaga... Próbowałam setki razy... Oni uważają się za kochającą rodzinę i każą mi się cieszyć, że mam "dach nad głową i gdzie spać"... Ta droga, to ślepa uliczka... Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Mieszkam z babcią i wujem (bratem mojego ojca) który jest aspołeczny i jeszcze gorszy niż mój ojciec... Dopóki żył mój dziadek, to jeszcze mnie bronił, ale rok temu zmarł i od tamtej pory jest jeszcze gorzej... Może rzadziej mnie bije, ale znęca się nade mną psychicznie...Merveg,to nie jest dobre i to Cię ciągnie w dół. Masz kogoś bliskiego spoza rodziny, masz jakąś możliwość aby zamieszkać sama? Pomijając fakt, że wujek stosuje przemoc a to jest przestępstwem.. No właśnie rzecz w tym, że nie mam nikogo z poza rodziny, do kogo mogłabym się przeprowadzić... Mam 600 zł renty, co ledwie wystarcza na opłacenie studiów... a gdzie życie i opłata za wynajem czekogolwiek... Dlatego żyję w tym chorym układzie, ponieważ nie widzę innej drogi... Co do terapeutki... zawsze miałam problem by zaufać ludziom... Mój poprzedni terapeuta wiedział o tym i pokonaliśmy bariery... On wiedział jak do mnie dotrzeć... Ta Pani, nawet się nie starała... I o to mam żal... karlolinka piszesz o przemocy - raz się naprawdę zbuntowałam, wezwałam nawet policję... Efekt... przed komisarzami rodzina udawała "świętych" a ja płacząca i roztrzęsiona w oczach policjantów, wyszłam na niezrównoważoną emocjonalnie... Kazali mi pokazać rany... tylko że mój wuj jest ochroniarzem i wie, jak bić tak by nie było śladu... Poza tym przemoc psychiczna nie pozostawia fizycznych ran... Poza tym mówienie im prosto w oczy nie pomaga... Próbowałam setki razy... Oni uważają się za kochającą rodzinę i każą mi się cieszyć, że mam "dach nad głową i gdzie spać"... Ta droga, to ślepa uliczka... Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Co do terapeutki... zawsze miałam problem by zaufać ludziom... Mój poprzedni terapeuta wiedział o tym i pokonaliśmy bariery... On wiedział jak do mnie dotrzeć... Ta Pani, nawet się nie starała... I o to mam żal... A ten poprzedni terapeuta.. to o nim wspomniałaś w pierwszym poście mówiąc, że pół roku temu urwał się z nim kontakt? Co się wtedy stało? Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Co do terapeutki... zawsze miałam problem by zaufać ludziom... Mój poprzedni terapeuta wiedział o tym i pokonaliśmy bariery... On wiedział jak do mnie dotrzeć... Ta Pani, nawet się nie starała... I o to mam żal... A ten poprzedni terapeuta.. to o nim wspomniałaś w pierwszym poście mówiąc, że pół roku temu urwał się z nim kontakt? Co się wtedy stało? Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Trzymaj się , nawet nie wiesz jak dobrze , Cię rozumiem mnie też nikt nie chce , i też nie chce mi się żyć , a co do prób samobójczych to planuję dopiero , ale znając moje szczęście to się nie uda ... Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Trzymaj się , nawet nie wiesz jak dobrze , Cię rozumiem mnie też nikt nie chce , i też nie chce mi się żyć , a co do prób samobójczych to planuję dopiero , ale znając moje szczęście to się nie uda ... Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach A ten poprzedni terapeuta.. to o nim wspomniałaś w pierwszym poście mówiąc, że pół roku temu urwał się z nim kontakt? Co się wtedy stało? Tak, właśnie o niego chodzi... Nie stało się nic... przy pożegnaniu umawialiśmy się na telefon w kwestii ustalenia kolejnego terminu... dzwoniłam, ale nie odbierał, nie odpisywał na smsy... dziś wiem, że jest zajęty... ma pilną pracę i nie chce umawiać się na spotkania, które nie będą systematyczne... dopiero za kilka miesięcy wznowimy kontakt... Przykro mi tylko, że mnie o tym nie powiadomił... musiałam zadzwonić z innego nr by odebrał telefon... -- 18 mar 2013, 20:10 -- a co do prób samobójczych to planuję dopiero , ale znając moje szczęście to się nie uda ... Mnie też się nie udało... różnica polega na tym, że ja żadnej nie planowałam... Poza tym... jeśli już coś planujesz... to może właściwsza byłaby terapia, niż samobójstwo... ? Wiem, że kiepski ze mnie doradca, przecież sama próbowałam, ale mimo wszystko są ludzie, którzy potrafią Tobie (Nam) pomóc... Tylko trzeba w to wierzyć... nawet jeśli to trudne, bo setki razy próbowałeś... Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Witam, Przemocy psyhicznej nieda się zobrazować, ale da się udźwiękowić. Powinnaś była lepiej przygotować się do wezwania policji(jakieś nagrania przez dyktafon, cokolwiek), choć oczywiście niewinie Cię, wiadomo że takie decyzje podejmuje się zwykle pod wpływem impulsu... - ale to na przyszłość, najlepiej najbliższą, jeżeli wujek niezaprzestanie robić Ci przykrości. Musisz zadbać przede wszystkim o bezpieczny dom, musisz mieć chociaż jedno takie miejsce, który będzie napawał Cię spokojem, to priorytet. Leki tylko złagodzą ból, nieunicestwią go. Możesz wykorzystać również bunt, który opisał już ktoś parę postów wyżej - wiem, że aktualnie może wydawać Ci się że to Ty jesteś jakimś problemem, bo na Twoje nieszczęście znajdujesz się cały czas w kręgu takich a nie innych osób, ale uwierz mi, wg. 99% użytkowników tego forum to oni mają problem, i Ja napewno pomógłbym Ci gdybym tylko mieszkał gdzieś w Twoich okolicach bo już naprawdę nieraz doświadczałem przemocy w rodzinie, na moje szczęście, nie tej najbliższej. I czuje że, dopóki Ty teraz tego nierozwiążesz w jakiś sposób, ja będę niespokojny o to, czy Wszystko u Ciebie wporządku. Przelałaś na mnie garść swoich zmartwień, czuj się odpowiedzialna za to żeby się ich teraz pozbyć . Wierzę w Ciebie, przeżyłaś już przecież tak wiele, a wciąż stać Cię nawet na głupią emotikonkę z uśmieszkiem post wyżej ;D. Pomodlę się w intencji Twojej, i Twojej rodziny. Pamiętaj; To oni powinni się leczyć - nie Ty, to oni powinni dzwonić z policji do domu, a nie ty z domu na policję. Nie daj się zwariować, nie daj się zrobić z siebie tym, kim są oni, walcz. Pozdrawiam. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony. Zaloguj się Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej. Zaloguj się
[Zwrotka 1] Nie chcę już żeby te uczucia powodami były tego krzyku Nie, żeby powodami były wstydu też, żeby żyć tutaj, mimo tego dusza bywa wypruta Ten sam stres,
Białystok. Przekażę wam swoją ostatnią wolę, powiem, dlaczego chcę się zabić, a potem wysadzę się w powietrze - oznajmił zaskoczonym dziennikarzom pan Jan, który w środę rano przyszedł do naszej redakcji. Jak możemy pomóc!Jak możemy pomóc!Najważniejsze: nie uważać gróźb za żarty. Osoba zamierzająca popełnić samobójstwo nie może zostać sama. Dlatego najbardziej naturalną metodą pomocy jest rozmowa. Życzliwa, rozumiejąca, ale nie polegająca na przekonywaniu, że życie jest piękne. Lepiej skupić się na konkretach i próbować znaleźć rozwiązanie dla rzeczywistych problemów. Jeśli nasz rozmówca ma konkretne plany związane ze swoją śmiercią, zaplanował jej przebieg, trzeba jak najszybciej szukać pomocy u żartował. Wiedział już, w jaki sposób pozbawi się życia i mniej więcej, gdzie to zrobi. - Chcę, żeby było jasne, czemu się zabiję. A potem zrobię to w publicznym miejscu, żeby wszyscy widzieli, jak to jest: był człowiek i już go nie ma - opowiadał z przerażającym był dramatyczny ranek. Nasz Czytelnik nie dawał się przekonać, że istnieją inne sposoby rozwiązania jego problemów niż targnięcie się na własne życie. Nawet myśl o osamotnieniu najbliższych nie zmieniła jego decyzji. Wezwaliśmy policję. Funkcjonariusze przyjechali bardzo szybko. Najpierw przewieźli pana Jana na komisariat (za jego zgodą), a potem do szpitala na obserwację. - To skomplikowana sytuacja. Jeśli człowiek mówi, że chce targnąć się na życie, najlepiej byłoby jak najszybciej skontaktować się z jego bliskimi. A jeśli to jest niemożliwe, wezwać pogotowie z lekarzem - doradza docent Andrzej Czernikiewicz, kierownik Kliniki Psychiatrii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. - Najważniejsze jednak, że nie zlekceważyliście jego gróźb. Wiele osób nie podchodzi do nich poważnie, a to błąd. Średnio 25 proc. osób, które wcześniej mówiły o samobójstwie, odbiera sobie każdą tego typu groźbę trzeba więc wierzyć i natychmiast na nią reagować. Można zwrócić się po pomoc do psychiatrów, odnaleźć najbliższą poradnię zdrowia psychicznego. Można szukać wsparcia u psychologa. W najgorszej sytuacji wzywać policję. Byle tylko nie zostawiać człowieka, który ma kryzys, samego. Rocznie aż 5 tys. Polaków popełnia samobójstwa. W ubiegłym roku w naszym województwie odebrało sobie życie 161 osób, jeszcze więcej miało taki zamiar. Według policji, najczęstszymi powodami samobójstw są: choroba psychiczna, nieporozumienia rodzinne, przewlekła choroba, warunki ekonomiczne oraz zawód miłosny.
This is because committing suicide has very grave consequences. In fact, when someone takes their own life, their Soul wanders around without a body. Furthermore, by committing suicide in this lifetime, such karma is bound that one will have to commit suicide repeatedly for several more lives. In reality, when someone commits suicide in this
Mamy w kraju już niemal dwa razy więcej samobójców niż ofiar wypadków drogowych. Mamy w Polsce więcej samobójstw niż zabójstw. Co takiego wydarzyło się, co pchnęło ich w tak desperacki czyn. Jak kształtowała się ich osobowość - cechy destrukcyjne, zdolności adaptacyjne, odporność psychiczna lub utrwalone zaburzenia charakterologiczne? Rozmowa z Marią Wawszczak, psychologiem klinicznym i psychoterapeutką w Centrum Medycznym Batorego w Nowym Sączu. Katarzyna Gajdosz: W lipcu życie odbiera sobie człowiek, dla którego nie było rzeczy niemożliwych. Tydzień temu sądecka policja ujawnia kolejne tragedie: 17-latki z Nowego Sączu i 20-latka z Mystkowa. Ich rodziny pozostają z pytaniem: Dlaczego? Czy w ogóle istnieje na nie odpowiedź? Maria Wawszczak: Wiarygodną odpowiedź mogłaby udzielić tylko osoba, która się na ten krok zdecydowała. Niemniej warto się zastanowić nad wpływem różnych czynników, zarówno konstytucjonalnych, czyli związanych z obciążeniem, pewnym predyspozycjami, jak i doświadczeniami wyniesionymi z dotychczasowego życia, z kontaktów w rodzinie, w szkole. Trzeba przyjrzeć się historii życia człowieka - co takiego wydarzyło się, co pchnęło go w tak desperacki czyn. Jak kształtowała się jego osobowość - cechy destrukcyjne, zdolności adaptacyjne, odporność psychiczna lub utrwalone zaburzenia charakterologiczne. Czy takie analizowanie pomoże bliskim otrząsnąć się po tragedii? Na pewno nie, ale tego nie da się uniknąć. Ludzie zadają sobie to pytanie, często obwiniając siebie za to, co się stało. Niemniej wiedza człowieka, po takim dramatycznym zdarzeniu, jest inna niż przed. Nie mieliśmy wszystkich potrzebnych informacji, by w danym momencie inaczej się zachować. To dotyczy nie tylko samobójstw, ale i wszelkich wypadków i wydarzeń. Gdybym wiedział, że w tej drodze jest dziura, czy jechałbym tędy, by w nią wpaść? Zaraz po: "Dlaczego?" rodzi się kolejne: "Czy można było temu zapobiec?". Ważny jest klimat, w którym człowiek dorasta, jest wychowywany, żyje. Im więcej życzliwości w kontaktach międzyludzkich, zrozumienia, otwartości na różne problemy, tym łatwiej temu zapobiec. Co jednak w sytuacji, gdy na swoje życie targa się człowiek przez wszystkich postrzegany jako otwarty, spełniony. To on był oparciem dla bliskich… Być może w którymś momencie nastąpiło wyczerpania, a bliscy nie zauważyli, że on również potrzebuje pomocy. A być może odezwała się biologia. Jeżeli w życiu człowieka wszystko jest udane, w miarę szczęśliwe, tym większe jest prawdopodobieństwo wpływu obciążeń biologicznych. Często jednak osoba silna, mocna psychicznie, gdy zaczyna odczuwać dyskomfort, ma większe trudności, by zwrócić się o pomoc. Na tym zresztą oparta jest ideologia telefonów zaufania. Odciągnięcie choćby na chwilę dramatycznej decyzji, pozwala jej zapobiec. Czy w takim razie można stworzyć wytyczne, jakie zachowania, "sygnały" zauważane u bliskich, mogą być początkiem ich myśli samobójczych… ? Inaczej wygląda to w przypadku kobiet, inaczej u mężczyzn. Kobiety bardziej reagują depresją, wycofaniem się, smutkiem, stąd łatwiej zauważyć, że coś jest nie tak. Mężczyźni natomiast częściej uciekają w stronę alkoholu, środków psychoaktywnych, by zamaskować swoją bezradność, smutek, depresję. Za wszelką cenę chcą pokazać sobie i innym, że są silni, twardzi, "męscy" i zachowują się zgodnie z tym fałszywym stereotypem. Czy można wskazać sygnały? Jeżeli znamy daną osobę i zauważamy zmiany w jej zachowaniu: jest albo smutniejsza niż zwykle, albo przesadnie wesoła i zaczyna prowadzić beztroski tryb życia - czy wiemy, że w jej życiu wydarzyło się coś, co może mieć wpływ na jej załamanie się, trzeba być przy niej blisko. Przy czym trzeba wiedzieć, że trudne momenty są subiektywne. Dla nas może to być mało istotne, a dla niej bardzo ważne. Inaczej przeżywa niepowodzenie szkolne młody człowiek, inaczej dorosły z perspektywy swojego życia. Inaczej radzi sobie z krytyką dojrzała osoba, a inaczej ktoś, kto jeszcze nie ma wypracowanych mechanizmów obronnych. W ubiegłym roku w Polsce odebrały sobie życie 903 kobiety i 5193 mężczyzn. Skąd taka różnica między kobietami a mężczyznami? Zmienia się wzorzec kobiety i mężczyzny. Kobiety stają się bardziej odpowiedzialne, ale patrzą na swoich bliskich, kierując się ich dobrem, podkreślając, że mają dla kogo żyć. Mężczyźni natomiast podchodzą do tego pod kątem własnej wartości, poczucia własnego ego. Żyjemy w czasach, które stawiają przed nami wiele wyzwań - trudno jest utrzymać rodzinę, zadbać o dom. Mężczyźni często dochodzą do wniosku, że skoro nie są w stanie temu sprostać, muszą się wycofać. A to nie jest właściwa droga. Na to, jak już wspomniałam, bardzo często nakładają się problemy alkoholu czy narkotyków. Mężczyzn ponadto trudno przekonać do skorzystania z porad specjalistów. Uważają, że sami sobie poradzą i niestety w którymś momencie przeceniają swoje siły… Media coraz częściej donoszą o samobójstwach nastolatków. Czasem podawany powód odebrania sobie życia bywa - właśnie jak Pani zauważyła, z perspektywy dorosłego - zupełnie błahy: problemy w szkole, niespełniona miłość. Może problem tkwi, w czym innym? Może w wychowaniu? Wychowujemy dzieci coraz mniej odporne psychicznie? Może "twardy chów" naszych rodziców, dziadków nie był taki zły? W tej chwili zmieniła się sytuacja w szkołach. Nie ma praktycznie niepromowania uczniów do następnej klasy, unika się ocen niedostatecznych, a wrażliwość ucznia przesuwa się na samą opinię o nim. Nie na ocenę, ale na to, co ktoś powiedział, jak ktoś spojrzał. Po drugie, modne stało się tak zwane wychowanie bezstresowe. Jeżeli dziecko przez wiele lat nie ma styczności ze stresem i nagle po wielu latach spotyka się z sytuacją stresową, burzącą jego konstrukcję psychiczną, reaguje silniej . Po trzecie, rośnie tempo życia i impulsywność, rośnie więc również impulsywność reakcji młodych ludzi - zwłaszcza w okresie buzowania hormonów. Do tego dochodzi jeszcze cały kontekst społeczny. Dziś mamy wiele rozbitych rodzin, patologii społecznych… Powszechna jest presja na rywalizację, autoprezentację nierzadko w stylu egoistycznym ("Liczę się tylko ja, muszę być najlepszy"), nawet kosztem zdrowia, rodziny, przyjaciół. Do tego należy dołączyć jeszcze kontekst medialny, przede wszystkim internet… A ten podsuwa młodym nawet dokładne instrukcje, jak się zabić. Przerażać może również wszechobecne zjawisko hejtingu. Dlatego tak ważna jest bliskość rodzica z dzieckiem, rozmowa, ale spokojna, bez ubliżania, krzyku, presji. Sądecka Fundacja Tarcza po ostatnich tragediach podała: "Mamy w kraju już niemal dwa razy więcej samobójców niż ofiar wypadków drogowych. Mamy w Polsce więcej samobójstw niż zabójstw. Różnica polega na tym, że z prewencją zabójstw i skutków wypadków drogowych walczy cały sztab ludzi i kilka potężnych instytucji. Prewencji samobójstw nie ma w Polsce wcale. A jeśli jest taka, o której nie wiemy - nie działa". Czy "prewencja samobójstw" jest w ogóle możliwa? Jak miałaby wyglądać? Przede wszystkim należy zwiększyć sieć działających poradni, które świadczą pomoc psychoterapeutyczną, stworzyć mocną kadrę psychoterapeutów i uczynić bardziej dostępnym telefon zaufania. W Nowym Sączu istniał taki dla młodych, ale kilka lat temu został zlikwidowany podczas przeprowadzki Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej z ulicy Kościuszki na Broniewskiego. Ponadto po przejściu na emeryturę jedynego psychiatry dziecięcego zlikwidowano też Poradnię Zdrowia Psychicznego dla Dzieci i Młodzieży (brak kontraktu z NFZ). Co jeszcze należy zrobić? Dbać o zdrowe relacje społeczne. Jeżeli mamy chore społeczeństwo, mamy chorą młodzież i przypadki dramatyczne. A patologia społeczna jest duża. Hitler zakładał, że jak spożycie alkoholu sięgnie 5 litrów statystycznie na osobę, nastąpi biologiczne wyniszczenie narodu. Tymczasem w pewnym momencie w Polsce ono sięgnęło 11 litrów. Poza tym, jak porównamy wyniki badań w amerykańskich testach uzależnień polskich pacjentów, to prawie wszyscy łapią się na patologię. To wskazuje, jak bardzo chorym społeczeństwem jesteśmy. Tragedii nie udało się uniknąć. Teraz trzeba pomyśleć o tych, którzy żyją, by uniknąć podobnych wypadków… Jak pomóc bliskim samobójcy? Na pytanie: "Czy ja mogłem/am coś zrobić?" trzeba sobie uczciwie odpowiedzieć. Czy mając taką wiedzę, jaką mam teraz, mogłem/am pomóc? A co teraz można zrobić? Przede wszystkim być blisko siebie. Możemy zrobić coś dla żyjących, dla siebie - choćby unikać takiego stylu bycia, jaki doprowadził kogoś dla nas ważnego do tragedii. Powinniśmy wyciągać wnioski z doświadczeń innych ludzi, ale także literatury, filmu, sztuki. Nie jesteśmy w stanie cofnąć tego, co się stało, ale możemy zrobić jeszcze wiele dobrego dla innych. Rodziny samobójcy są obligatoryjnie objęte opieką psychologa? Obligatoryjnie nie. Lekarz rodzinny może skierować na psychoterapię, ale by się dostać do psychologa trzeba czekać w kolejce kilka miesięcy, nawet do roku. I to jest następny dramat - system, który nie zapewnia natychmiastowej, kompleksowej opieki… Stosunkowo łatwo można uzyskać leki, a ich długotrwałe zażywanie grozi powikłaniami w formie uzależnianie lekowego.

Everything you need to know about Florida's theme parks. Challenge 22 started in 2017, and the money that’s raised through Challenge 22 garb sold online and a walk, goes to organizations that

napisał/a: augustyn888 2010-06-10 08:19 enique27 napisal(a):nie obchodzi mnnie ze być może temat już był.. choć nagłówek może być identyczny to przyczyna problemu u każdego leży gdzie indziej.. ja pisałam na tym forum jakies 3 miesiące temu... z tym samy problemem jednak był on wtedy wiele mniejszy.. niechec do zycia zdarza sie od czasu od czasu potem coraz czesciej.. teraz jest fatalnie.. wszystko bez wyjatku sie psuje.. problemy w szkole w domu.. jeszcze nigdy tak bardzo nei zabraklo mi sil. czuje sie calkowice bezradna... byłam wierząca teraz z kazdym dniem watpie w istnienei Boga.. skoro jest taki dobry dlaczego stwaia caly czas klody pod nogi.. odbierał mi juz wszytsko.. przerazaja mnei moj mysli.. mam ochote cos z niszczyc, krzyczec... nie moge zniesc wlasnej osoby.. to najgorsze co mnei dotychczas spotkało... juz nie wierze ze bedzie lepiej ze cos dobrego mnie spotka.. co gorsze corz czesciej mysle o smierci... kłade sie i budze sie z placzem... czuje ze nic nie jest w stanie mi pomoc.. na co kowliek niespojrze nienawidze tego.. nieobchodzi mnei czy kogos ranie.. nic m nie nie obchodzi.. chce tylko jendego... pozbyc sie tego.. to najgorsze co moze spotkac czlowieka,.. w ogle nie wiem po co pisze i tak to nei pomoze.. Straszny zamęt wkradł się do Twojej problemów,chociażnie wiemy jakie,to z twojego postu wynika że na każdym odcinku Twojego one się biorą,z czego wynikają,wreszcie skąd u tak młodej osoby tyle (tak wynika z Twojego postu),niezdrowych myśli,negatywnych to napisane bardzo że nic nie może Ci pomóc,ale chcesz pozbyć jaki sposób?Po prostu chcesz pójść na tak nie to ciągła walka w której raz się przegrywa,drugim razem bywa tę walkę prowadzę od 26 lat,od kiedy zaczęła się moja "przygoda" z chociaż wiem że ta walka nadal się nie skończyła,nie zamierzam składać życie jest piękne i trzeba o nie walczyć do Twój tak młody to nie czas na wchodzisz w życie,jeszcze go nie poznałaś,nie zasmakowałaś,a już chcesz z niego że nic Ci nie jest w stanie czy w ogóle spróbowałaś szukać tej wiem o przyczynie Twojego problemu ponieważ jestem tutaj "nowy".Jednak stary nie rozwiązany problem powoduje że on narasta,gdy go nie rozwiążemy w Twoje wydają się mieć związek z depresją, którą życie daje Ci poznać w tak młodym też pierwszy raz depresja dopadła w wieku 18 lat,były to jednak pierwsze objawy,w bardzo łagodnej leczenie ale po pewnym czasie,gdy odczułem poprawę, po kilku latach znowu mnie dopadła,i wtedy było o wiele znowu podjąłem leczenie które trwa do dzisiaj a liczę sobie już 54 nigdy nie powiedziałem że nic i nikt nie jest w stanie mi lekarza,terapię,leki,rodzinę oraz wielu przyjaciół którzy mi bardzo pomagają w tej dzisiaj jest się uśmiechać,mam rodzinę,dzieci,wnuki,którzy dostarczają mi dużo pozytywnej energii,radości,motywacji do dalszego czy miał bym to wszystko gdybym poszedł na skróty,chociaż też były takie myśli?Takie myśli są w danej chwili,chwili załamanie lecz gdy zaczniemy walkę,wszystko to powoli ustępuje i otwiera się przed nami nowy wspaniały ktoś odpowie że to wszystko pięknie brzmi,ale to w moim wolno nam popadać w skrajności,przekraczać pewnych wyczuć ten moment w którym musimy sobie uświadomić że trzeba rozpocząć nie ma innej komuś wyda się śmieszna to co napiszę,po prostu trzeba polubić,trzeba ja zaakceptować że wkradła się w nasze życie i czasem będzie nam możemy wtedy powiedzieć,ja cię znam,nie pokonasz mnie bo wiem jaki jest na Ciebie sposób?Pozytywna energia,motywacja do podjęcia leczenia i depresji dzisiaj stoi na wysokim poziomie,jak również leki które potrafią działać cuda,są bardziej efektywne w swoim działaniu a przede wszystkim te nowej generacji,pozwalają normalnie funkcjonować,cieszyć się życiem,mają również o wiele mniej działań nie pożądanych,od tych którymi ja się zaczynałem leczyć 25 lat temu wszystkiemu dać przede wszystkim szansę,a będzie naprawdę dobrze. Wiara tez potrafi wiele zdziałać,zależy to tylko jak kto podchodzi do tej że jesteś wierząca,ale tracisz co do tego sens ponieważ jeśli Bóg nas kocha to dlaczego kładzie nam tyle kłód pod kto powiedział że jeśli będziemy wierzyć to wszystko będzie wspaniałe?Musimy sobie zadać pytanie przede wszystkim czym jest życie na tej ziemi dla nas tylko ułamek z naszej wieczności,do której przecież dążymy i naprawdę musimy do tego podejść bardzo tu na Ziemi to tylko próba dla nas,jak się sprawdzimy w tym do czego się wszystkie kłody to tylko próby na naszej krótkiej drodze ziemskiego egzystowania,próby jak bardzo kochamy Boga,który nas kocha sztuka jest powiedzieć "kocham Cię Panie",bo dałeś mi wszystko,dostatnie życie,pieniądze,urodę jest powiedzieć "kocham Cię Panie,bo jesteś moim Ojcem,teraz dajesz mi ból cierpienie,ale i tak Cię kocham bo wiem że moja nagroda będzie wielka,gdy przyjdzie czas że do Ciebie wrócę"Taki jest sens naszej wiary gdy się w to zagłębimy,że nasze życie tu na Ziemi to tylko chwila z wieczności która na nas czeka i musimy sobie na nią tu na Ziemi tylko odrobiny pokory. Przepraszam wszystkich tych którzy mogą się czuć urażeni tym wygłaszaniem moich poglądów w kwestii wiary ale robię to to tylko w odniesieniu do konkretnego postu i nie jest moim zamiarem nakłanianie kogoś do angażowania się w tym wymiarze,ponieważ uważam że kwestia podejścia do wiary jest dla każdego indywidualnym poglądem na te sprawy. Pozdrawiam serdecznie i życzę jak najwięcej pozytywnej energii i siły do walki z jesteśmy w tym osamotnieni.
Bereavement is the grief and mourning experience following the death of someone important to you. While it’s an inevitable part of life—something that virtually all of us go through at some point—losing someone you love can be one of the most painful experiences you’ll ever have to endure. Whether it’s a close friend, spouse, partner
● Powiedz innym o swoich uczuciach. Co mówi Biblia: „Prawdziwy przyjaciel okazuje miłość przez cały czas i jest bratem, na którym można polegać w chwilach udręki” (Przysłów 17:17). Wniosek: Kiedy nachodzą nas przygnębiające myśli, potrzebujemy wsparcia innych. Jeśli nikomu się nie zwierzasz ze swoich uczuć, dźwigasz ciężar, który w pewnym momencie może przerosnąć twoje siły. Jeśli natomiast otworzysz się przed kimś, możesz poczuć się lepiej, a nawet spojrzeć na sytuację z innej perspektywy. Spróbuj zrobić tak: Jeszcze dzisiaj z kimś porozmawiaj, na przykład z członkiem rodziny albo zaufanym przyjacielem*. Możesz też wyrazić swoje uczucia na piśmie. ● Poszukaj pomocy u specjalisty. Co mówi Biblia: „Zdrowi nie potrzebują lekarza, tylko chorzy” (Mateusza 9:12). Wniosek: Kiedy chorujemy, powinniśmy szukać pomocy medycznej. Myśli samobójcze mogą być objawem choroby psychicznej lub zaburzeń emocjonalnych. Podobnie jak w wypadku choroby fizycznej, nie ma się czego wstydzić. Zaburzenia psychiczne i emocjonalne można leczyć. Spróbuj zrobić tak: Jak najszybciej zgłoś się do dobrego lekarza. ● Pamiętaj, że Bogu na tobie zależy. Co mówi Biblia: „Czy nie sprzedaje się pięciu wróbli za dwie drobne monety? A przecież Bóg nie zapomina o żadnym z nich. (...) Nie bójcie się — jesteście warci więcej niż wiele wróbli” (Łukasza 12:6, 7). Wniosek: Jesteś dla Boga bardzo cenny. Może ci się wydawać, że nikogo nie obchodzisz, ale Bóg rozumie, co przeżywasz. Jemu naprawdę na tobie zależy — nawet jeśli ty sam straciłeś wolę życia. Psalm 51:17 mówi: „Boże, nie odrzucisz serca skruszonego i zdruzgotanego”. Bóg chce, żebyś żył, bo cię kocha. Spróbuj zrobić tak: Przeanalizuj biblijne dowody na to, że Bóg cię kocha. Znajdziesz je na przykład w 24 rozdziale książki Zbliż się do Jehowy, publikacji pomocnej w studiowaniu Biblii. ● Módl się do Boga. Co mówi Biblia: „Przerzućcie na Niego [Boga] wszystkie swoje zmartwienia, bo On się o was troszczy” (1 Piotra 5:7). Wniosek: Bóg cię zaprasza, żebyś otwarcie i szczerze mówił Mu o wszystkim, co ci leży na sercu. Na co możesz liczyć? Na to, że Bóg da ci spokój wewnętrzny oraz siłę potrzebną do tego, żebyś się nie poddał (Filipian 4:6, 7, 13). W taki właśnie sposób wspiera On tych, którzy ze szczerego serca błagają Go o pomoc (Psalm 55:22). Spróbuj zrobić tak: Już dziś pomódl się do Boga. Użyj Jego imienia, Jehowa, i powiedz Mu o swoich uczuciach (Psalm 83:18). Proś Go, żeby pomógł ci się nie poddawać. ● Rozmyślaj nad biblijną nadzieją na przyszłość. Co mówi Biblia: „Nadzieja, którą mamy, jest kotwicą dla naszego życia — jest pewna i niewzruszona” (Hebrajczyków 6:19, przypis). Wniosek: Emocje mogą miotać tobą tak silnie, jak fale miotają statkiem w czasie burzy, ale nadzieja z Biblii może ci pomóc osiągnąć stabilność emocjonalną. Ta nadzieja nie jest tylko pobożnym życzeniem — jest oparta na obietnicy Boga, że usunie On wszystkie przyczyny naszego bólu (Objawienia 21:4). Spróbuj zrobić tak: Dowiedz się więcej o biblijnej nadziei na przyszłość — przeczytaj lekcję 5 z broszury Bóg ma dla nas dobrą nowinę! ● Zrób coś, co lubisz. Co mówi Biblia: „Radosne serce to świetne lekarstwo” (Przysłów 17:22). Wniosek: Kiedy zajmujemy się czymś, co sprawia nam przyjemność, możemy poprawić swój stan psychiczny i emocjonalny. Spróbuj zrobić tak: Zajmij się czymś, co zazwyczaj dobrze na ciebie wpływa. Na przykład posłuchaj muzyki, która poprawia ci nastrój, poczytaj coś zachęcającego albo zajmij się swoim hobby. Poczujesz się też lepiej, gdy zrobisz coś dla innych, nawet jeśli to będzie coś drobnego (Dzieje 20:35). ● Dbaj o zdrowie fizyczne. Co mówi Biblia: „Trening fizyczny jest (...) pożyteczny” (1 Tymoteusza 4:8). Wniosek: Ruch, dostateczna ilość snu i zdrowa dieta sprzyjają dobremu samopoczuciu. Spróbuj zrobić tak: Wybierz się na energiczny spacer, choćby tylko na 15 minut. ● Pamiętaj, że uczucia i inne rzeczy w życiu się zmieniają. Co mówi Biblia: „Nie wiecie, jak wasze życie będzie wyglądać jutro” (Jakuba 4:14). Wniosek: Przygnębiający problem — nawet taki, który wydaje się nie do pokonania — może okazać się chwilowy. Bez względu na to, jak ponuro wygląda dzisiaj twoja sytuacja, jutro wszystko może się zmienić. Poszukaj więc sposobów, żeby ją znieść (2 Koryntian 4:8). Z czasem sprawy zapewne przybiorą zupełnie inny obrót, ale samobójstwa nie da się już odwrócić. Spróbuj zrobić tak: Przeczytaj relacje biblijne o ludziach, którzy czuli się tak zniechęceni, że chcieli umrzeć, i zobacz, jak ich życie ostatecznie zmieniło się na lepsze — często w zupełnie nieoczekiwany sposób. Dalej podano kilka przykładów.

Advocates say the Amarillo hospital likely will fill the gaps when it comes to serving the nearly 436,000 people living in the farthest northern areas of the state, a largely rural area that has

W mediach pojawia się coraz więcej doniesień o zbrodniach popełnianych przez rosyjskich żołnierzy. Ludzie Putina brutalnie zabijają ukraińskich cywili, w tym kobiety i dzieci, niszczą budynki mieszkalne i okradają prywatne domy. Coraz częściej mówi się też o gwałtach na ukraińskich kobietach. Niedawno stacja ITV informowała o dwóch siostrach w wieku 15-16 lat, które miały zostać wykorzystane seksualnie przez rosyjskich wojskowych w okolicach Iwankowa w obwodzie kijowskim. Teraz portal "Daily Mail" nagłośnił kolejną tragiczną historię z okupowanych przez Rosjan terenów. Dramat UkrainkiDramat rozegrał się 3 kwietnia w Chersoniu. Kilku mieszkańców miasta sympatyzujących z Putinem miało donieść rosyjskim wojskom, że mąż Eleny [nieprawdziwe imię - przyp. red.] jest żołnierzem walczącym na linii frontu. Rosjanie postanowili okrutnie wykorzystać tę informację. Jak relacjonuje kobieta, robiła zakupy w sklepie, gdy nagle do środka weszli rosyjscy żołnierze i zaczęli zaczepiać klientów. Jeden miał wskazać na Elenę i powiedzieć "To banderówka!" [określenie na członkinię nacjonalistyczno-faszystowskiej organizacji na Ukrainie w okresie II WŚ - kobieta pospiesznie opuściła budynek i szybkim krokiem udała się do swojego mieszkania, które znajdowało się nieopodal. Niestety, Rosjanie ruszyli za nią. Nie zdążyła nawet zatrzasnąć drzwi, żołnierze błyskawicznie wtargnęli do jej słowa wepchnęli mnie do łóżka. Przytrzymali mnie karabinem i rozebrali. Niewiele mówili. Czasami nazywali mnie "banderowką" albo mówili do siebie "twoja kolej". Potem o czwartej nad ranem wyjechali - opowiedziała wstrząśnięta kobieta, cytowana przez "Daily Mail".Jej dramat trwał aż 12 godzin. Matka czwórki dzieci przez płacz wyznała, że po wszystkim czuła się "obrzydliwie". - Nie chcę już żyć - powiedziała, przypominając sobie traumę, przez którą musiała przejść. Elena znalazła w sobie jednak tyle sił, by zapowiedzieć zemstę na swoich oprawcach. Poprzysięgła, że znajdzie tych, którzy wyrządzili jej tę ogromną krzywdę. - Wskażę palcem osoby, które to zrobiły. Wskażę je mojemu mężowi - Strada, organizacja działająca na rzecz praw kobiet, uważa, że ​​w najbliższym czasie zgłaszać się będzie coraz więcej ofiar gwałtów w Ukrainie. - Mogą być tysiące kobiet i młodych dziewcząt, które zostały zgwałcone - powiedziała Alina Krywoliak z organizacji. Pierwszy telefon, jaki La Strada otrzymała 4 marca, dotyczył "zbiorowego gwałtu na matce i jej 17-letniej córce przez trzech mężczyzn" w Chersoniu. Zobacz także: Reakcja Rosji na wydarzenia w Buczy. "Do porozumienia jest bardzo daleko"
kn5B.
  • k6bs82t9tk.pages.dev/286
  • k6bs82t9tk.pages.dev/254
  • k6bs82t9tk.pages.dev/398
  • k6bs82t9tk.pages.dev/214
  • k6bs82t9tk.pages.dev/248
  • k6bs82t9tk.pages.dev/207
  • k6bs82t9tk.pages.dev/99
  • k6bs82t9tk.pages.dev/94
  • k6bs82t9tk.pages.dev/210
  • nie chcę już żyć